Sunday 30 January 2011

Inspiring post nr 2: Martha Stewart

Przedstawiam Wam dzisiaj kolejną osobę w cyklu Inspiring post.
Będzie to Martha Stewart- guru "amerykańskiego stylu życia".


Martha Stewart to bogini, guru i mentor wielu ludzi, szczególnie tych należących do wyższych warstw społeczeństwa amerykańskiego. Ale i nam zwykłym ludziom też jest dosyć dobrze znana:) Ja pierwszy raz zetknęłam sie z tą postacią na kanale Kuchnia TV, w którym emitowano (niestety ze znacznym opóźnieniem) odcinki jej autorskiego programu- The Martha Stewart Show. Kolejny jej projekt to magazyn Martha Stewart Living. Nie wiem czy w Polsce są one wydawane, ale w Stanach tak. Jednak te dwie działalności, które prowadzi, stanowią dalszą część jej kariery, ponieważ zaczynała jako modelka, a następnie otworzyła swoją własną firmę cateringową, a potem wydawała jeszcze książki. Jak to o niej mówią: "Jej życie jest spełnieniem amerykańskiego snu". W Stanach Zjednoczonych jest jedną z najbogatszych i wpływowych kobiet show-biznesu, ale także tego zwykłego:)

To krótka nota "biograficzna", teraz przejdźmy do sedna. Bardzo podziwiam Marthę za jej kreatywność, wszechstronność, pomysłowość i naprawdę bardzo lubię oglądać jej program, jeśli mam na to czas oczywiście:D  W swoim talk-show łączy rozmowy ze znanymi i ciekawymi ludźmi z majsterkowaniem, gotowaniem, dekoracją wnętrz i po prostu z artystycznym zagospodarowaniem czasu. W jednogodzinnym odcinku dowiemy się wszystkiego, o tych powyższych. Bardzo podoba mi się to, że radzi i daje pomysły na bardzo proste aczkolwiek spektakularne drobiazgi, które stanowią świetne prezenty. Dodatkowo wiele rzeczy można zrobić samemu i dokładnie tak jak ona, gdyż większość wykorzystanych materiałów w programie można zamówić na stronie tego talk-show. Ja nie zamawiałam. To by było trochę dziwne... zamówić kwiaty od Marthy do własnej aranżacji przysłane prosto zza Oceanu xD
A najbardziej to ja już bym chciała być jedną z osób na widowni. Nie dość, że degustują ugotowane przez nią pyszności to jeszcze obdarowywani są ogromną ilością prezentów, zniżek itp., które pojawiły się w trakcie programu. W końcu to Ameryka, u nas nie dostanie się robota kuchennego za siedzenie na widowni. I to w ilości min. 100 sztuk...

Trochę się napisałam... jak zawsze, i mogłabym więcej :D Ale już kończę:) Tylko zapowiadam, że na następne Święta mam zamiar zrobić marshmallows-ciągutki-pianki z przepisu Marthy i  ozdoby świąteczne, np. brokatowe ptaszki na zimowym drzewku.
Dzięki, że wytrwaliście.

*Update: Zapomniałam dodać, że w końcu zrealizowałam pewne danie z kilku postów wstecz nt. Garfield'a. Tak! zrobiłam lasagne i jest pyszna, bym się podzieliła, samymi chociaż zdjęciami xD , ale aparat został zabrany przez moją rodzinę.

Pozdrawiam, szczególnie TYCH, z którymi mnie teraz nie ma:( Też bym już chciała do Was przyjechać, ale to nieszczęsne koło! Sami rozumiecie:(

Agnieszka :)

Thursday 27 January 2011

How glitzy chocolate puddings became chocolate muffins

Wczoraj pod wpływem przeglądania przepisów pomyślałam, że warto by było sprawdzić przepis Nigelli na czekoladowe puddingi. Wszystkie składniki miałam, lecz nie miałam odpowiednich foremek-szklaneczek, takich jak do mini sufletów. Postanowiłam więc wykorzystać ostatnie foremki pergaminowe do muffinów. Przez to, że porcje były mniejsze i pieczone w tym samym czasie, co zwykłe puddingi, niestety i stety wyszły mi idealnie upieczone muffiny. Przez ten brak foremek znalazłam świetny przepis na czekoladowe babeczki! Ale wciąż tęsknie za tym ciągnącym się, rozpływającym w ustach środkiem, który miał wyjść w przypadku puddingu:(
Przygotowanie puddingu jest bardzo proste, a ciasto jest naprawdę smaczne. Czekoladowe, ale nie przesadnie słodkie. Dlatego wszyscy, którzy lubią czekoladę i niezbyt słodkie rzeczy znajdą w nich upodobanie;)

 *Tak na marginesie: jakże moje życie byłoby prostsze gdyby nie mój cholerny perfekcjonizm... :/

Czekoladowe muffiny z czekoladową polewą i posypką z pokruszonych ciastek:




Pozdrowienia,
A.

Tuesday 25 January 2011

Pin-up styling contest

Dzisiaj wanilianna ogłosiła wyniki konkursu na stylizację pin-up. Nie wygrałam konkursu (i 3 par pończoch), ale za to otrzymałam specjalne wyróżnienie! W ogóle nie liczyłam na jakiekolwiek wyróżnienie, a tu proszę... Jestem taka podekscytowana! :) W nagrodę otrzymam film pt. "Sabrina" z Audrey Hepburn, Wiliamem Holden'em i Humphrey'em Bogart'em. Isn't that great? Czy ktoś reflektuje na seans? (gdy go już oczywiście otrzymam:P )


Today Wanilianna   has just announced the final results of the pin-up styling contest. I haven't  won the contest ( and 3 pairs of stockings) but instead, I received a special distinction! In fact, I wasn't hoping for anything and now, a special distinction... I'm really excited! :) As a gift I got a film 'Sabrina' with Audrey Hepburn, William Holden and Humphrey Bogart. Isn't that great? Is anyone interested in seeing this film with me? (of course, when the parcel will be finally here :P)


Skoro już i tak część ludzi zobaczyło te zdjęcia, to postanowiłam, że wrzucę wszystkie te, które zgłosiłam do konkursu. Aczkolwiek trochę się stresuję :D Mam nadzieję, że chociaż niektóre przypadną Wam do gustu ;)

Since some of you have seen these photographs already, I decided that I would show all of them which were, of course, presented in the contest. I'm a bit nervous though... :D I hope you'll like at least some of them ;)














xoxo
Agnus

Monday 24 January 2011

Inspiring post nr 1: Nigella Lawson

W tym cyklu postów będę przedstawiać osoby, które stanowią dla mnie pewnego rodzaju ideał, do którego dążę (oczywiście nie pod każdym względem) i inspirują mnie. Będą to osoby związane z konkretnym stylem życia, sztuką, kreatywnością, gotowaniem i wszystkim tym, czym się pasjonuję.



Nigella Lawson to kobieta, którą zobaczyłam kilka lat temu w jej autorskim programie o gotowaniu (już nie pamiętam którym, bo trochę ich było:) ) i od razu ją pokochałam. Z prostych dań wyczarowuje pyszne delicje. Krytycy określają jej gotowanie mianem wstępu do orgii. Podkreślają również zmysłowy charakter przygotowywania przez nią potraw. Jest szczera, zabawna i czarująca. Przed kamerą zachowuje się bardzo naturalnie, a przede wszystkim sprzedaje widzom świetne przepisy. Bardzo podobają mi się jej programy, w których wyprawia eleganckie przyjęcia, bo sama marzę o czymś podobnym. Podsumowując jej kuchnię można powiedzieć, że jest po prostu pyszna, czarująca i frywolna. Nigella zmienia zwykłe gotowanie w spełnianie swoich najskrytszych kuchennych fantazji.

Sunday 23 January 2011

Black lace

Uwielbiam koronki w każdej formie, dlatego skusiłam się na tą bluzkę. Co prawda koronka w tym wydaniu to tylko dodatek, ale za to jaki. Mam też drugą bluzkę, trochę podobną do tej, w kolorze brązowo-musztardowym. Na razie jestem też właścicielką koronkowej sukienki-studniówkowej, ale mam nadzieję, że niedługo moja kolekcja się powiększy. Chcę namówić mamę na uszycie czerwonej koronkowej sukienki w stylu lat 50. Już nawet mam wszystko zaplanowane. Tylko gorzej z wykonaniem. Jak ja chciałabym umieć szyć. I robić na drutach. I jeszcze szydełkować. To są te rzeczy, które próbuję robić, ale coś mi jednak nie wychodzą. O dziwo nie mam do nich cierpliwości! :D Tłumaczę sobie, że po prostu jeszcze do nich nie dojrzałam xD

*Naszyjniki: brązowy-wykonany kilka miesięcy temu, beżowy-wykonany wczoraj. Jakoś nie mogłam zasnąć:P Mam zamiar dać je w prezencie mojej chrzestnej- cioci Eli i jej teściowej- Pani Babci (pani Eli). ;)

Zdjęcia zostały zrobione przez Monikę(jak ona nie cierpi mi ich robić!) w Koźli. Lubię te ich bardzo stare drzwi:) Następnym razem wybieram się na strych, aby poszukać jakichś staroci. Biało-czarny telewizor(który nadal działa) już sobie zaklepałam! :) Tylko jeszcze ten nieszczęsny adapter Bambino... gdzie ja znajdę dobrą igłę? :(









bluzka-Camaieu
naszyjnik-C&A
spodnie-F&F
buty-New Yorker
kolczyki-DIY
czapka-uszatka-C&A


Pozdrowienia,
A.

Saturday 22 January 2011

Wiertarka i pomarańczowe Tic Tac'i

Tak więc odwiedziłam dziś z Moniką (moją siostrą) kuzynów. Wujkowi, cioci i jeszcze jednej cioci koszulki bardzo się podobały:) Miki też był bardzo zadowolony. Poprosił mnie nawet o jeszcze jedną koszulkę. Tym razem z dorosłym Simbą. Mam nadzieję to zrobić, ale na razie muszę wypełnić moje inne obowiązki:( A Paweł... Jak wiadomo Paweł jest na nie ze wszystkim. Nie spodobała mu się koszulka. Stwierdził, że nie wygląda ani jak łoś, ani tym bardziej jak Łoś Superktoś, że ma za krótkie rogi, że łosie nie mają brązowej sierści tylko srebrną i, że w ogóle to on lubi RENIFERY! xD Pogardził też owocami, które dla nich przyniosłyśmy. Spodobały mu się tylko Tic Tac'i pomarańczowe w liczbie 100 sztuk. Bo on kocha Tic Tac'i. Można rzec, że to jego nałóg. Po 1 godz. nie było już połowy opakowania!

A to kilka zdjęć, które zdążyłyśmy z Moniką zrobić zanim definitywnie rozładowała nam się bateria. Damn it!

Tak, wiertarka... przez cały czas usilnie starali się odkręcić mi nią wszystkie śrubki z głowy (?) xD



Paweł: "Ale to nie są moje urodziny" haha

Widać zainteresowanie Pawła... Tic Tac'i- to jest zdecydowanie nałóg! ;)

Miki. W tym momencie opowiadał mi reklamę z Biedronki o zapuszkowanym ananasie i ubitej śmietanie :D
Z rozmowy z wujkiem na temat Pawła dowiedziałam się, że jak był u nich ksiądz z kolędą, zapytał się Pawełka kto jest na obrazku bożonarodzeniowym. Wujek wiedział, że coś wymyśli, ale uspokoił się gdy Paweł odpowiedziała, że Jezusinek. Oczywiście na tym się nie skończyło, bo potem dodał, że jeszcze jest tam Pan Pikuś xD
Co te reklamy robią z dziećmi? :P

xoxo
Aga

Friday 21 January 2011

Łoś Superktoś i Garfield

Kontynuacja postu poprzedniego, bo rzecz dalej tyczy się koszulek. Wczoraj, tak jak napisałam, zrobiłam koszulkę z Łosiem dla Pawełka, a dzisiaj, z Garfield'em dla Mikołaja. Mam zamiar jutro im to wręczyć, o ile się nie rozchoruję (bo coś się nie czuję zbyt dobrze pisząc to). Miejmy nadzieję, że nic mnie nie dopadnie do godz. 17 i chłopaki dostaną swoje koszulki. Paweł był prosty do rozpracowania, za to Miki już mniej. Siostra zadzwoniła więc do cioci i zrobiła szybki research, czym to ostatnio Mikołaj się interesuje. Ciocia odparła, że ostatnio bardzo lubi Garfielda, Pioruna i Króla Lwa. Pioruna nie widziałam, Garfielda tak, a Króla Lwa to już na pewno, chociaż baaaardzo dawno temu. Czas odświeżyć sobie pamięć:) Ale chyba wyjdzie z tym moim oglądaniem tak jak zawsze...

*Przypomina mi się Paweł, gdy ostatnim razem mnie odwiedził i chciał, żebym włączyła mu jakąś bajkę (cytuję): "A włączysz mi PIERUNA ?" xD Uwielbiam go! :)
No to by było na tyle z części pt. "Uwiebiam Pawła i Mikiego" :D

Aaaa mam jeszcze pewien pomysł do zralizowania. Materiały juz zdobyłam i wzór też jest gotowy. Wystarczy wykonać i będzie! Ale tego wam nie zdradzę, przynajmniej na razie... :)

Making of and backstage

W sumie to zjadłabym lasagne :D Trzeba coś z tym zrobić ;)
Może niepodobny, ale never mind. ŁOŚ to ŁOŚ xD

P.S. Jestem bardzo excited, bo Wanilianna opublikowała zdjęcia uczestniczek konkursu na stylizację pin-up. Zdjęcia są przepiękne, no i teraz wiem, że nie mam szans (z resztą już to wiedziałam na początku) :D Czekam na 25 i wyniki. Jestem naprawdę ciekawa, kto wygra!

Hugs and Kisses,
A.

Thursday 20 January 2011

Something different

Jak wiadomo sesja zbliża się wielkimi krokami, a ja-jak zawsze- zamiast przepisać notatki i uporządkować wszystkie wiadomości, robię coś zupełnie innego. Ostatnio byłam pochłonięta wyszywaniem koralikami i cekinami, czego efekty tu przedstawię. Do broszki-wisienki, dołączyła broszka 'usta' na łańcuszku i agrafce. Dodatkowo dokończyłam ozdabiać cekinami moją spódnicę. Mama uszyła mi ją kilka lat temu z jakiegoś materiału na zasłony( xd), który wpadł mi w oko. Uwielbiam motywy roślinne, a ten materiał właśnie taki jest- jest złoty z wytłaczanymi wzorami florystycznymi, więc jak dla mnie super:) Chociaż wyszyłam tylko sam przód, to niestety naprawdę pochłonęło to mnóstwo czasu, a ja, zaznaczam, tylko to dokończyłam, bo większość wyszyła mama. Gdy już straciłam wenę na wyszywanie(chociaż mam jeszcze jeden pomysł na broszkę-kotwicę, ale to innym razem) wzięłam się za projektowanie własnych koszulek. Nawet nie pamiętam, czemu mnie akurat na to wzięło? Może zobaczyłam to na blogu, czy jak? Tak czy inaczej, wykorzystałam farby akrylowe, które zamówiłam na allegro jakiś czas temu do malowania wzorów na paznokciach, Farby te mają przeznaczenie czysto malarskie, ale jak widać można je wykorzystać równie dobrze w inny sposób.

*Sposób wykonania takiej koszulki jest dosyć prosty: 
1. wybiera się jakąś koszulkę(ja lubię bawełniane), ale taką, której nie będziemy żałować jak coś nie wyjdzie-szczegónie na początku :P Radzę wybierać jaśniejsze koszulki, gdy nie jesteśmy pewni intensywności kolorów farb.
2. wybieramy wzór. Można wydrukować coś z sieci albo naszkicować samemu. Ja wybrałam obraz w sieci, na którym się wzorowałam, ale wzór naszkicowałam sama. Łatwiej jest mi coś szkicować, gdy na to patrzę niż tak z głowy :D
3. Przenosimy wzór na koszulkę-to jak dla mnie najtrudniejsza część, bo jeszcze jej nie dopracowałam. Zeskanowałam swój szkic, zrobiłam jego lustrzane odbicie i wydrukowałam kontury. Potem kartkę zadrukowaną stroną przyłożyłam do koszulki i nanosiłam wodę pędzlem na kartkę, dociskałam, aby odbić wzór.
4. Wybieramy kolory i wypełniamy kontury-to jak dla mnie najzabawniejsza część.
5. Pozostawiamy do wyschnięcia.
6. Gdy farba dokładnie wyschnie, przeprasowujemy koszulkę przez ściereczkę żelazkiem.

*Jeśli chodzi o mnie, jeszcze nie utrwalałam farby żelazkiem, bo dopiero wyschła, więc nie jestem pewna jak to wychodzi i czy kolory się nie spierają od razu. Jak przećwiczę to na sobie to dam wam znać. Podobne sposoby wykonania można dostać w internecie, wiec wystarczy wpisać hasło w Google i potem macie mnóstwo informacji na ten temat.

Już planuję kolejne koszulki i oczywiście większość będzie w stylu oldschool, który wprost uwielbiam:) Ta, którą za raz zobaczycie jest dla mojej siostry. Ja zrobię coś dla siebie za chwilę. Zabieram się także za projekty dla moich ukochanych kuzynów: Pawełka i Mikiego. Paweł ma świra na punkcie łosi (chyba przez to, że oglądałam z nim z 20 razy Rocky'ego i Łosia Superktosia w czasie wakacji), a co do Mikołaja to nie wiem. Muszę wybadać, czym się interesuje. Ostatnio był Spiderman, ale to mogło się zmienić :P
To się rozpisałam... Już  chyba nie mogę napisać więcej... :D
W takim razie zapraszam do obejrzenia zdjęć:)


Niby nic, a tyle pracy :P


Pseudo-jaskółka



Pozdrowienia,
Agnus:)

Saturday 15 January 2011

Old fashioned chocolate cake

Yummy!
Obiecałam i dotrzymałam słowa. Staromodne ciasto czekoladowe zrobione! W czasie robienia miałam pewne wątpliwości, z resztą jak zawsze, gdy dodawanie składników nie musi odbywać się według arcyważnej kolejności. Ale wyszło, nawet wygląda. A jak smakuje... dowiem się później, bo na razie czekam aż czekoladowy krem stężeje:) Mam nadzieję, ze tak jak wygląda, a nawet lepiej :D Nie jest tajemnicą, że jestem wielką fanki Nigelli Lawson (jeśli chodzi o gotowanie, styl, urodę i wszystko:P) dlatego też postanowiłam skorzystać z jej przepisu. Muszę powiedzieć, że przepis dosyć prosty, ponieważ wystarczy wszystko wrzucić do jednej miski, porządnie wymieszać i Voila! Aby ciasto miało bardziej, hmmm... elegancki wygląd, dodałam trochę lukrowych kwiatków, które przygotowałam z lukru królewskiego, barwników spożywczych do kremów i szprycy z odpowiednia końcówką:) Efekt średnio mnie zadowala, ale planuję kupić więcej końcówek do kremu i być może wtedy kwiatki będą ładniejsze. Chociaż jak na pierwszy raz zawsze mogło być gorzej. Przepis wzięłam ze strony Nigelli: Old fashioned chocolate cake.
*Oprócz wymyślnych końcówek do kremu, marzy mi się sylikonowa forma do muffinów (trochę to kosztuje, a na razie mam inne wydatki, więc może jakiś prezent od rodziny? w końcu to oni są głównymi konsumentami, nie ja, bo tak naprawdę piekę dla innych, a sama mało kosztuje swoich wyrobów. Zwykle nie jestem zadowolona z efektu końcowego i nie smakują mi tak dobrze, jak sobie wyobrażałam. Ten denerwujący perfekcjonizm, damn it!) Przydałyby się również urocze pergaminowe foremki do babeczek, takie w ładne wzorki (ostatnio nawet miałam o nich sen :) ) No, i to chyba wszystko. Na razie :D

Ok. Nie przedłużam. Czas na  gwiazdę posta.

Dear Ladies & Gentelmen, may I present the Old Fashioned Chocolate Cake!




Pozdrowienia!
Agnus
:)

Thursday 13 January 2011

Cherries, more cherries...

Komputer w dobrym stanie powrócił z naprawy. Nie wiadomo, co mu było i podobno wystarczyło wszystko dobrze podłączyć w jednostce centralnej( głównie płytę ehh... główną). Ale ja i tak obawiam się, że  niedługo znowu padnie, bo okoliczności jego gorszego samopoczucia nie zostały ustalone. Ale o tyle dobrze, że mogę spokojnie dostać się do wszystkich moich plików.

Gdyby nie fakt, że pomagałam siostrze w referacie na geografię, już dawno bym spała. I to smacznie! A teraz już spać mi się nie chce i co mam zrobić? :/

Dobra, przejdźmy do czegoś ciekawszego, a więc do mojej ostatniej obsesji- WISIENEK. W każdej postaci. Mam już broszkę wyszywaną szklanymi koralikami (DIY), kolczyki z modeliny (DIY) oraz dwie naszywki/wprasowanki(pasmanteria), którymi ozdobię niektóre części mojej garderoby. Ale oczywiście te zasoby są dla mnie niewystarczające! Chciałabym znaleźć jakąś wiosenno-letnią sukienkę w stylu lat 50 i oczywiście w wisienki. Najlepiej na czarnym tle. O taaak:) No i może coś a la strój kąpielowy, ale co do tego jeszcze się zastanowię. Być może sukienkę będzie w stanie uszyć moja mama, więc chyba powinnam zacząć się rozglądać za odpowiednią tkaniną. A nóż coś ciekawego wpadnie mi w ręce :P

Ok. to by było na tyle. Oczywiście zaprezentuję Wam moją wiśniową kolekcję:) A w przyszłości, jak się uda, pokażę Wam więcej.

P.S. Jutro, jak się postaram, dodam trochę nowych rzeczy, a już na 100%  w sobotę będzie nowy post. Przygotujcie się na pieczenie staromodnego ciasta czekoladowego:)





Udanego weekendu! ( bo ja już odpoczywam!)
:)
A.

Monday 10 January 2011

!Technical difficulties!

Niestety mój komputer kolejny raz odmówił mi posłuszeństwa:( ostatni raz miało to miejsce w czerwcu, no i teraz... Wszystkie zdjęcia, dokumenty, pliki, etc. zostały na nim. I co ja teraz zrobię? Muszę dać go do naprawy, bo tym razem sama sobie nie poradzę. Na początku myślałam, że to karta graficzna, ale teraz już sama nie wiem... być może to jakaś spawa systemowa. Oddam go i oczywiście wróci za miesiąc znając możliwości informatyków w serwisie gwarancyjnym, chociaż (to dziwne, ale) mam nadzieję, że już mi się gwarancja skończyła, bo tak będzie bezpieczniej. Wiem, co mówię xD Tak więc nici z kolejnej porcji zdjęć:( A po prostu wiem, że umieracie, żeby je zobaczyć! Just kidding xD Tak więc nie zawieszam bloga (nie cieszcie się więc!) i chwilowo będę korzystać z laptopa, który mnie wkurza. Teraz stoi sobie u mnie na biurku i, gdy tylko chcę coś napisać... odruchowo wyciągam rękę po klawiaturę od niedziałającego komputera xD Przyzwyczajeń się nie zmienia z dnia na dzień. Co to, to nie!  :)





See ya!
~~~
Agnus

Sunday 9 January 2011

Some new (old) photos come along

Jakiś czas temu robione zdjęcia, ale trochę zmienione i wrzucone ku uciesze lub nie (!) czytelników. Tak, wiem, głównym czytelnikiem jestem ja ale mi to zupełnie nie przeszkadza (xD). Odnośnie poprzedniego posta-wciąż nie wysłałam zgłoszenia, bo nie mogę się zdecydować, które zdjęcia wysłać. Zaczekam na doradcę (mamę) i coś postanowimy, bo od wczoraj się za to zabieramy:P


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...